Przyszła w końcu wiosna. Wczoraj termometr pokazywał ponad 10 stopni. Ciepełko. Słoneczko cudowne a przyroda budzi się do życia. Byłam na spacerze z moim kolegą. Zrobiliśmy kilka ładnych kilometrów po okolicznych polach. Wszystko jest po prostu piękne i tak naładowuje energią, że aż chce się żyć. Bazie na drzewach, rozwijające się pąki, kwiaty, pierwsze owady, stada trznadli i skowronki wysoko na niebie wyśpiewujące wiośnie radosne powitanie.
W ogródku u babci nazbierałam cudnych przebiśniegów i przylaszczek. Od pana Leszka dostałam cudowne bazie. W moim ogrodzie już powychodziły hiacynty, tulipany i żonkile. Jeżeli dalej będzie tak cudownie ciepło wróżę nam szybką wiosnę.
W domu pierwsze pomidory, które dostałam od pani Ani już rosną w kubeczkach. Posiałam też już własne i paprykę i aksamitki a dziś planuję zasiać szałwię. Aż chce się żyć.
U Huberta postęp wydaje mi się niesamowity z resztą proszę oceniać.
Z nowości domowych mam dwie ;) Fiołek afrykański od Cioci Marysi w kolorze białym, który marzył mi się już od bardzo dawna a dopiero niedawno udało mi się go zdobyć ukorzenić i doczekać się kwiatów na nim. A druga nowość to stary, oleodruk przedstawiający Pana Jezusa w ogrójcu. Wisiał w pokoju babci przez lata teraz dostał nową ramkę i przeszedł delikatną renowację. Uwielbiam takie rzeczy z czasów wojny lub tuż po niej, a ten obraz dodatkowo niesie wiele wspomnień. Był w naszej rodzinie przez wiele lat i mam nadzieję, że jeszcze wiele lat z nami spędzi. Prawdopodobnie pochodzi z lat około 1920 - 1930.
Oj tak, wiosna już mam nadzieję tuż, tuż. Choć na najbliższe dni zapowiadają u mnie śnieg z deszczem, więc z wiosny nici choć mam nadzieję że się nie sprawdzi ta prognoza. Pozdrawiam i zapraszam do mnie :), jesteśmy ziomalki hehe.
OdpowiedzUsuńhttp://beabetita.blogspot.com/