Z zaległości udało mi się uprać (!) i oprawić Matkę Bożą. Haft skończyłam równo rok temu... No ale w końcu się zebrałam i obrazek zajmie miejsce w kuchni na półeczce.
Moja koleżanka natchniona wielką weną namalowała kubek z moją Michaliną. Normalnie Michalina jak żywa i to spojrzenie ;)
Pozdrawiam i życzę Wam pięknej pogody w końcu.
pięknie oprawiony haft :) pozdrawiam
OdpowiedzUsuńWspółczuję gradu, u nas swego czasu też jakieś takie lokalne dziwnostki były, średnio raz w tygodniu, przy czym kompletnie lokalne, pół ulicy dalej już nie padało Oo A obrazek bardzo ładny :)
OdpowiedzUsuńDziękuję za miłe słowa :) i oby już nic dziwnego-pogodowego się nie działo!
OdpowiedzUsuń