Ostatnio dzięki parnej, deszczowo upalnej pogodzie pojawiło się trochę grzybów. Okazję wykorzystałam chyba całkiem nieźle. Dzięki uprzejmości Krzysia mam już niezły zapas jak dla mnie. Prawdziweczki, kozaczki, kurki oj cuda cuda a jakie smakowite i pachnące. Poza grzybami w lesie znalazłam jeszcze zrzut kozła sarny. Piękny duży i stary koziołek musiał zgubić to cudeńko.
|
cudeńko |
|
|
200 kozaczków |
|
45 prawdziweczków |
|
zrzut |
W przerwach między buszowaniem w lesie a hurtową produkcją przetworów wszelakich i nauką oczywiście haftuję Huberta jak mogę najszybciej i prezentuję oto poczynione postępy.
Dziękuję za wszystkie komentarze, owszem praca będzie fajna ale szczerze i po cichu mówiąc mam już tego zielono niebieskiego powyżej uszu... ale jeszcze tylko około 13500 krzyżyków i koniec :)
zazdroszczę grzybobrania... u nas narazie nie ma grzybków...
OdpowiedzUsuńna pewno niedługo się pojawią :)
UsuńAle super łupy...tyle grzybków! A nie robaczywe, bo dość sucho ostatnio?
OdpowiedzUsuńZawartości robactwa nie stwierdzono. U mnie pada prawie codziennie więc wilgoci mają sporo i rosną sobie jak na drożdżach. Jedynie ślimaki niesamowicie je jedzą.
UsuńBardzo okazałe zbiory :) Parę lat temu również znalazłam zrzut, tyle, że troszkę mniejszy :)
OdpowiedzUsuńKoledzy myśliwi mówią, że znaleźć zrzut to prawdziwe szczęście. Perełka. Gratuluję więc szczęścia :)
UsuńUwielbiam zbierać grzybki :) Niestety obecnie nie mam takiej możliwości.
OdpowiedzUsuńGratuluję zrzutu. Miałaś szczęście :)
Haft wygląda imponująco i tematyka ładnie się wpasowała w całość posta :)
Pozdrawiam :)
Dziękuję bardzo za miłe słowa :) pozdrawiam
Usuńooo grzybki :) uwielbiam jeść :D niestety nie znam sie na zbieraniu :( pozdrawiam :)
OdpowiedzUsuń