szyszka i wrzos

szyszka i wrzos

wtorek, 5 listopada 2013

Nowy obraz

Witam wszystkich.
Ponieważ praca nad różami stanęła w miejscu z powodu braku mulinki zabrałam się za coś nowego. 300 na 322 krzyżyki, 70 odcieni, ariadna. Słynne kwiaty pewnego malarza i rzeźbiarza francuskiego, współtwórcy impresjonizmu. Kanwa 20ct a haftuję pół krzyżykami, dwoma pojedynczymi nitkami mulinki.Wzór w programie Abakan. Zrobiłam go już dawno temu i tak sobie leżał i czekał na swoją kolej. Tak długo leżał, że cały wieczór zastanawiałam się wczoraj który to obraz. Jest kilka podobnych tego autora a pamiętam, że przy tworzeniu wzoru zastanawiałam się nad kilkom opcjami i wyszło tak, że zapomniałam. Ale już doszłam z tym do ładu. Nie sądziłam, że można zapomnieć co się będzie haftować. W końcu przecież musiało mieć "to coś" skoro spędziłam sporo czasu na poprawianiu wzoru.

 Cztery listki jeden kwiat i reszta tła. Niewiele ale bez nici nie pogonię z tym niestety. Cóż muszę poczekać na wycieczkę do większego miasta za DMC bo w mojej mieścince tych nici nie ma a za mało mi trzeba żeby opłaciło się zamawiać przez internet. Dylematy hafciarki he he.


 A na dworze szaro buro i ponuro... Baardzo ponuro... Czekam na śnieg, przykryje wszystko i będzie ślicznie i czyściutko. A na razie deszcz, błoto i szaro. Remont zakończony. Łazienka w stylu disco he he, wszystko się świeci a w fugach między płytkami mam czarną fugę brokatową. Teraz wielkie sprzątanie w domu. Pranie firan, czyszczenie dywanów i odkurzanie ścian. Tak ścian, jest do tego nawet szczotka do odkurzacza i ścianę traktuje się jak podłogę. Dobra metoda na wszelkie tynki ozdobne, baranki i tym podobne. 
Taki widok za oknem naprawdę nie napawa optymizmem...



poniedziałek, 28 października 2013

Na Święta

Obserwuję od pewnego czasu coraz większe poruszenie w temacie Świąt. No i oczywiście nie wytrzymałam i też mam już pierwsze w tym roku świąteczne krzyżyki. A planów ile mam ho ho ;) 


I oczywiście chwalę się moim storczykiem - sabotkiem. Pierwszy kwiat od kiedy go zdobyłam i mam nadzieję, że nie ostatni.


czwartek, 10 października 2013

Sweterkowy czas

Zrobiło się chłodniej... Nawet przez chwilę dość zimno bo poważny przymrozek przyatakował moje kwiaty na balkonie i chyba mam poważne straty. Ale za to jakie piękne malowane kwiaty były. Obsypane cukrem pudrem. Dziś posadziłam ostatnią partię tulipanów. W sumie około 400 cebulek szkoda że nie wszystkie zakwitną. Liście zagrabione, zeschłe gałązki powycinane. Jestem prawie gotowa na zimę.











W związku z chłodem robię sweterek. Nie taki byle jaki ale myśliwski. Ha ha jestem w kole myśliwskim. Na razie na stażu. A później jeśli zdam egzaminy będę pełnoprawnym członkiem koła. Dziergam więc sobie sweterek taki na polowania, ciepły, długi i zielony. Druty 3, włóczka Dora. Miła w dotyku, miękka, dość gruba. Sweterek będzie cieplutki. Wzór chyba najprostszy tylko 2 warkoczyki z przodu i może pokuszę się o jeden na rękawach. 


Rozpędziłam się ze zdjęciami polukrowanego ogrodu ale nie mogłam się powstrzymać takie to piękne wszystko było.

czwartek, 3 października 2013

Moja jesień


Od kilku dni mam same miłe chwile. Pracowite ale miłe... W lesie byłam 3 razy trafiło się trochę opieniek i podgrzybków przynajmniej niewielki zapas na zimę, ale za to muchomorów to było tyle, że jeszcze chyba tyle nie widziałam. Rosły sobie w brzózkach koło czatowni myśliwego (nawiasem mówiąc mój kolega z koła coś tam musiał porozsiewać, że tyle ich było).

 
 

Miałam też miłego gościa w domu. Wpadł przez okno i nie umiał znaleźć drogi na zewnątrz więc niestety musiałam go schwytać i pomóc mu. Biedny rudzik stresował się niesamowicie.


A sadząc tulipany mogłam sobie popatrzeć na motyla, który szukał resztek słońca.


I moje dendrobium postanowiło ubarwiać moją jesień i kwitnie jak szalone. Wypuściło 5 pędów kwiatostanowych a na każdym około 40 pojedynczych kwiatów. Jestem mile zaskoczona do tej pory rekord to były 3 pędy.


poniedziałek, 30 września 2013

Moje uzależnienie

Witam wszystkich. Dziś rano obudziło mnie piękne słoneczko. Patrzę przez okno błękitne niebo, oho myślę sobie cieplutko. Jedno spojrzenie na trawnik wystarczyło, żeby się rozczarować. Szaro... Przymrozek... Zimno... No ja się pytam jak tak można? Brrrr..... Szkoda kwiatów takie piękne jeszcze wszystko było.

Jako że udało mi się skończyć obrazeczki w terminie to dziś chodzę i aż nie wiem co zrobić z moją wolnością. Przez dwa tygodnie byłam przykuta do igły, kanwy i fotela... Już myślałam, że sobie obrzydziłam haftowanie. Jednak w moim przypadku jest to chyba niemożliwe. Łażę z kąta w kąt i szukam sobie zajęcia... Ale haftować nie chcę bo potrzebuję przerwy (tak sobie wmawiam), ale szufladę z zaległościami już z 5 razy otwierałam. O tak tylko sobie sprawdzę co tam mam (jakbym nie wiedziała). Ale będę twarda i się nie dam i dziś igły do ręki nie wezmę. A rozpoczęte prace są. Ot dla przykładu takie róże na malowanej kanwie. Tylko niech mi ktoś wytłumaczy czemu ja do nich serca nie mam? Może dlatego, że przyzwyczaiłam się do białej kanwy i papierowego wzoru? Nie podobają mi się a mojej mamie się podobają. Jak tylko złapię troszkę oddechu po maratonie obrazkowym to skończę je tak dla świętego spokoju, żeby mi już nie wisiały nad głową.




Dziś też rozpoczynamy remont łazienki. Ja nie mam tam nawet po co zaglądać. Skuwanie starych płytek i wynoszenie ciężkich rzeczy to nie dla mnie. Kurz i okruchy cementu w całym domu też nie dla mnie... Już mnie paluszki swędzą żeby sprzątać... Tylko Miśka wyluzowana i wszystko ma w nosie :)



sobota, 28 września 2013

Cztery pory roku.

Wyzwanie zakończone. Z przygodami ale udało się. A przygoda była taka, że musiałam skończyć 3 dni wcześniej niż to było umówione... Chyba tylko dzięki aeljot która mi turboigły życzyła, inaczej pewnie bym nie dała rady :) Dziękuję. Obrazeczki już oprawione prezentują się tak :









Jesień haftowałam dwa razy zamiast zimy. Plecy bolą, oczy też bolą ale mam satysfakcję, że dałam radę. Ot taki mój mini sukcesik. Dziś obrazeczki powędrują do Pani, która je zamówiła. Mam nadzieję, że będzie zadowolona.

Pogodę mam dziś piękną i mogę w końcu zająć się ogródkiem. Lekko spóźnione sadzenie tulipanów dziś zorganizuję ;) Mam dwa wiadra cebul do wysadzenia, i wiadereczko malutkich cebulek do wysiania, które w przyszłym roku nie zakwitną ale tylko urosną a za dwa latka będę miała całe łany tulipanów na wiosnę.

środa, 18 września 2013

Cztery pory roku - jesień

Najpierw pochwalę się ile szczęścia znalazłam ostatnio w krzaczkach. A raczej na krzaczkach mojej leszczyny. I to wszystkie z jednego! Może powinnam popróbować szczęścia gdzieś indziej? W totolotku albo loterii?





Dostałam zamówienie na obrazeczki cztery pory roku. Wzór z gazetki. I uwaga haftuję na czas. Aby wyrobić się z zamówieniem muszę pokonywać 2100 krzyżyków dziennie. Ot taki maratonik żeby nudno nie było.  Będą dwa obrazeczki jesienne, lato i wiosna gdyż zima się nie podobała bo smutna. Ale ja się chyba pokuszę o wyhaftowanie jej. Będę miała i już. Wrzucam foteczkę prawie gotowej jesieni, bo kilku krzyżyczków brakuje, a kolejna jesień już na tamborku później szybciutko wiosna i lato i po zamówieniu. Ale powiem Wam, że oczy bolą po takim posiedzeniu nad tamborkiem i plecy bolą, jednak dam radę. To będzie takie udowodnienie sobie że się da.

Jesień

niedziela, 8 września 2013

Wieniec

15 sierpnia odbyły się u nas dożynki gminno-parafialne. Z tej okazji wykonałam wieniec dożynkowy, który do kościoła zaniosła reprezentacja Sadowników z naszej gminy. Wszystko odbywało się bardzo uroczyście. Był Pan Wójt oraz Pan Starosta. Jakże wielkie było moje zdziwienie kiedy nasz wieniec jako jedyny z 12 które były wykonane na tą okazję, został poproszony do stołu przy którym siedziały władze gminne i powiatowe. Nie będę ukrywać, że było mi baaaaaaardzo miło. 
A dziś odbyły się dożynki powiatowe. Wieniec reprezentujący naszą gminę to był właśnie ten mój. Wybrany spośród wielu innych. Moje złote drzewko reprezentowało naszą gminę. Jestem z siebie dumna więc się chwalę. Pierwotnie wieniec reprezentował Sadowników naszej gminy, dlatego ma właśnie formę drzewka z rajskimi jabłuszkami na gałązkach, a na drzewku jest kapliczka do której modli się "Chłop" wiozący na wozie owoce. Sielsko i swojsko tak jak lubię.


wtorek, 30 lipca 2013

coś się kończy zaczyna się coś..

Ehh blog mi kurzem zarasta, brak chęci i natchnienia i czasu. Dziś kiedy angina i zapalenie krtani wygrały ze mną będę nadrabiać zaległości. Tak więc przedstawiam wszystkim Pana Pawia skończonego i wypranego, jedynie jeszcze gołego bo bez ramek. Zaraz jak tylko gorączka zejdzie mi na poziom odpowiedni dla normalnego powędrujemy sobie z Pawiem do oprawy.


 W ogrodzie mam cuda. Same cuda dziś pokażę kilka z nich :) W tym roku wszystko jest wyjątkowo piękne. Lilie kwitną jak szalone, róże z resztą też. Nie mam tylko pojęcia co jest z moimi hortensjami. Postępuję z nimi według wszelkich zaleceń i wytycznych i nawet moje wykształcenie mi nie pomaga. Różowe są biedne i mikre, jedynie białe wyglądają jak należy. Cóż spróbuję je jeszcze przesadzić w jeszcze bardziej zacienione miejsce nad stawem może to poskutkuje.

To mech w sadzie. A wygląda jak jakaś kosmiczna dżungla.



Moja ukochana mainzer fastnacht.

A to ukochana mojej mamy i za razem jej tegoroczny nabytek Nostalgie. Płatki wyglądają jak ulepione z wosku.


sobota, 6 lipca 2013

28 lat

28 lat spędzili ze sobą moi rodzice. Są wspaniałym wzorcem do naśladowania i każdemu życzę takich rodziców jak moi. Wspierają siebie i są podporą dla mnie. Ufam im bezgranicznie tak jak oni mnie. Zawsze razem, zawsze we dwoje. Podziwiam ich, że wytrwali ze sobą nie nudząc się. Po tylu latach nadal potrafią żartować ze sobą i z siebie. Żyć codziennością. I mają ten cudowny dar zapominania tego co złe i wybaczania. Są cudowni.


Kocham Was.






piątek, 28 czerwca 2013

Oprawione

Z rozpędu, ( bo tak się cieszę, że udało mi się w końcu oprawić) wstawiam więc zdjęcie pierwszej oprawionej w tym roku pracy. Pierwszej ale nie ostatniej, paw już czeka w kolejce niech no ja tylko te egzaminy pozdaję.


poniedziałek, 24 czerwca 2013

z poślizgiem

Niestety zaliczam małe opóźnienie z publikacją zdjęć bukietu ślubnego Kasi a to wszystko dlatego, że ostatnie kilka dni spędziłam w naszych pięknych polskich Tatrach. Pogoda dopisała, słońce grzało cudnie a temperatura do 30 stopni. Normalnie jak w raju. Zmokłam jedynie raz, ale podobno nadchodząca burza sprawiła, że nabrałam niezwykłej sprawności i mój towarzysz nie mógł mnie dogonić ;) cóż za burzami to ja nie przepadam. Tak więc zamieszczam zdjęcia z bukiecików a górami pochwalę się w następnym poście.
Pozdrawiam 
bukiet druhny (zielone santini i róża Vendela)

przypinki do włosów

bukiet panny młodej (róża odmiana Julischka)